Gdy zacząłem, się podnosić Davina, a raczej Rose znikła. Czemu teraz? Teraz Stefan i ja, co będzie później. Zacząłem podchodzić do łóżka, na którym leżała kartka z napisem "Daj jej żyć". Czyżby Rose z zazdrości o swoją siostrę zaczęła mi grozić? Rose jak zwykle naiwna oraz śmieszna. Ciekawe co zrobi gdy dowie, się o przyjęciu u Lockwood'ów, a tym bardziej gdy zaproszę na nie jej siostrzyczkę Olivię. Wtedy zacznie, się walka jak to ona mówiła na śmierć i życie.
- Stefan! Stefan! Chodź na chwilę. - I tak poczekam chwile na niego bo poco miałby, się czasem spieszyć.
- Wiesz, że Lockwood'owie urządzają w tą sobotę przyjęcie. Na które jesteśmy zaproszeni.
- Ty zaprosisz Elenę, a ja Olivię. Właśnie zapomniałem ci coś powiedzieć.
- Mów. Mam czas.
- Pamiętasz swoją byłą narzeczoną Rose Hathaway?
- Tak,a co?
- Nie wiem czemu znalazła, się w twoim pokoju. Wszedłem zobaczyć co tam robi przez co wylądowałem na ścianie.
- Zaczekaj Rose w mojej sypialni? - Nawet nie pomyślałbym przez chwile,że aż tak będzie to przeżywał ponieważ w stał z kanapy.
- Tak w twojej. Lecz raczej była to Rose w ciele Daviny.
- Rose nie opętałaby swoją siostrę.
- Ta miła i przekonywująca Rose nie, ale zawsze miała w, środku dwie różne dusze.
- Myślę, że to ma związek z tą brunetką co była dziś u nas w domu. Nie wiem czemu, ale czuję jakbym ją znał od dawna.
- Stefan, jeszcze nie zrozumiałeś, że to Olivia Hathaway? - Naprawdę coś dzieje, się ze Stefanem. Praktycznie nie kontaktuje ze światem. Zachowuje, się jakby był w innym świecie.
- Damon źle, się czuję naprawdę muszę iść. - Już miał wstawać z kanapy, ale musiałem mu coś wytłumaczyć.
- Stefan poczekaj. Musisz nawet teraz zadzwonić do Eleny i, się z nią umówić.
- No dobrze, ale czemu to takie ważne.
- Dowiesz, się kiedy indziej. - Położyłem dłoń na ramieniu Stefana. Po czym poszedłem do salonu by zobaczyć co to za kartka leży na stole. Uniosłem papier z jakimiś bazgrołami, które okazały, się numerem do Olivii. Bez wahania, napisałem do niej czy nie poszła by ze mną na przyjęcie do Lockwood'ów.
Damon
D :Olivio czy przyjmiesz moje zaproszenie, na przyjęcie w rezydencji Lockwood'ów?
O : Pewnie, ale widzę, że nie tylko panny Hathaway są zapraszane do Lockwood'ów. Może spotkamy się już na miejscu o dziewiątej?
D: Pewnie. Do zobaczenia.
Wspaniale oby tylko Stefan zaprosił Elenę, a mój cały plan wypali w stu procentach. No właśnie oby tylko ją zaprosił. Oby tylko nie przyszła Rose. Bo zgadując zabiłaby mnie z wielką chęcią. Tylko dlaczego. Coś mi tu nie gra. Najpierw Stefan, a przecież to on był jej narzeczonym, a potem ją zostawił. Może Rose chce pozbyć,się Stefana z zazdrości ,a mnie bo chcę wrócić do jej siostry. Lecz nadal nie jestem pewny czy to Rose. Dni mijały szybko. Stefan wracał do formy, przez całe dziesięć dni nie wychodziliśmy z domu. Pomagałem mu cały czas. Zdobywałem krew ze szpitali. Zabijałem wiewiórki by złączyć ich krew z ludzką oraz alkoholem. Co dawało ulgę Stefan'owi. Już mogę sobie wyobrazić jego cały czas pijącego pod ścianą. Niestety nadal nie wiem czy zaprosił Elenę. Wiem, że mi nawet teraz nie powie, a dzieli nas od przyjęcia czas, a dokładniej mówiąc całe dziesięć minut. Wsiadłem do samochodu wraz ze Stefan'em. Nie rozmawialiśmy, oboje cieszyliśmy, się z przyjęcia. Stefan tylko dlatego, że będzie tam dużo alkoholu, a ja ze spotkania z Olivią. Gdy podjechaliśmy pod rezydencję Lockwood'ów, trudno było znaleźć miejsce by zaparkować samochód. Szedłem szybkim krokiem, każdy schodek był dla mnie męczący. Wchodzenie po schodach oraz szukanie po pokojach Olivii było okropne. Dalej podążałem korytarzem. Nagle gdy ją zobaczyłem stojącą piękną, kuszącą oraz taką zjawiskową.
Leczy gdy popatrzyłem w bok zobaczyłem, że rozmawia z jakimś mężczyzną, poczułem się odtrącony. Na szczęście coś mówiło mi by podejść do niej mimo wszystko. To ja ją zaprosiłem, to właśnie dla niej tu przyszedłem, by to z nią spędzić czas. Gdy zacząłem iść w jej stronę, popatrzyła, się na mnie z uśmiechem.Zostawiając go samego.
- Witaj Damon.
- Olivio.
- Damon, chciałabym byś poznał kogoś.
- Z tobą chętnie.
- Damon, Kol.Kol,Damon. - Odparła z uśmiechem. Lecz mi nie było w niczym do śmiechu Kol Mikaelson, chyba myślała, że się nie znamy.
- Miło mi cię poznać Damon.
- Nie udawaj Kol. Przecież, się znamy.
- Pewnie, ale wolałbym zacząć od początku. Dla mojej kochanej Olivii.
- Kol nie przesadzaj nie jesteśmy razem od ponad pięćdziesięciu lat.
- Racja zostawiłaś mnie tylko dlatego,bo Niklaus cię uwięził w jakiś ruinach. Nie pamiętasz kto szukał cię nocami?
- Tak pamiętam,ale to nie jest najlepszy moment na takie rozmowy. - Z lekkim uśmiechem złapała mnie za dłoń, prowadząc do jakiegoś z pokojów.
- Damon, przepraszam. - Nie zastanawiając, się co robię po prostu pocałowałem ją. Cieszę się, że to zrobiłem. Przez te sto sześćdziesiąt lat tęskniłem za nią. Nagle w całej rezydencji zabrakło światła. Więc złapałem ją mocno i przytuliłem do siebie. Szepcząc jej do ucha:
Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo cię kocham. Olivia chyba wiedziała gdzie idzie ponieważ podczas nie przerywających pocałunków, zapaliła całe drewno w kominku. Słyszałem, że ktoś idzie do pokoju więc zmuszony byłem przestań całować tą piękną czarownicę. Lecz nagle ktoś pociągnął za klamkę, do pokoju wparował Stefan całujący, za razem ściągający ubrania z Eleny. Na to Olivia jak to czarownica podwinęła im dywan, co spowodowało, że oboje się przewrócili. Mówiąc szczerze mina Stefana była bezcenna. Teraz będę mu to wypominał, ponieważ uwielbiam gdy zaczyna mówić tym swoim cienkim głosem. Jak u małego chłopca, zaś Elena była rozczarowana końcem tego co pewnie szybko, się zaczęło.
- Olivio to jest Elena, moja dziewczyna. - zaczął Stefan.
- Miło mi cię poznać Eleno. - Właśnie po tych słowach zobaczyłem jak zaczęła, się zbliżać w stronę Eleny.
- Co robisz? - Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem w Elenie był strach.
- Pomagam. - Zbliżyłem, się trochę do Stefana by lepiej widzieć całą sytuację. Nagle Olivia powiedziała coś po Łacinie, po czym Elena upadła. Zdenerwowany Stefan podbiegł szybko do Eleny by zobaczyć czy żyje.
- Nie martw, się nie zabiłam ją. Zobaczyłam, że była pod wpływem jakiegoś eliksiru. Możliwe, że ktoś dodał jej go do drink'a,a. Teraz zabierzcie ją szybko daleko od ludzi. Znajdźcie jakieś miejsce w którym ją położycie, a Ty Stefan. Musisz ją pocałować, powinna, się obudzić.
- A jak, się nie obudzi.
- Obudzi, się.Na pewno. - W jej głosie usłyszałem nutkę zakłopotania, lecz gdy Stefan wziął Elenę i wyszedł już z pokoju. Podszedłem do niej i lekko musnąłem jej usta.
Oczami Olivii
Gdy zobaczyłam wychodzącego Damon'a z pokoju. Miałam wizję ujrzałam tylko uśmiech Niklaus'a. Od tego momentu wiedziałam, że teraz nad ciąga zło. Wychodząc z pokoju zatrzymał mnie Kol. Złapał mnie za rękę i nie zamierzał puścić.
- Więc to ten wampir namieszał ci w głowie?
- Kol jesteś jedną z osób, której nie muszę, się tłumaczyć.
- Pamiętasz jak mi, się żaliłaś. Mówiłaś, że tylko on rani?
- Kol pozwól mi odejść,a właśnie na twoim miejscu zaczęłabym, się martwić. Ponieważ twój brat Klaus ma zamiar wrócić to Mystic Falls. - Nawet nie miał zamiaru cokolwiek powiedzieć. Po prostu puścił mnie i szybkim krokiem gdzieś poszedł. Myślałam tylko o Rose, jeśli się dowie, że wróciłam do Damon'a. To zamknie mnie gdzieś, w pod ziemiach. Idąc w stronę wyjścia zatrzymała mnie Davina.
- Widziałam Elenę. Co jej zrobiłaś?
- Jakaś czarownica, rzuciła zaklęcie na nią i jej chłopaka. Byłego Rose, więc rzuciłam zaklęcie które pomoże jej poskładać, się. - Davina popatrzyła tylko na mnie, i poszła gdzieś w tłum. Co jest dziś z nimi wszystkimi. Jak nie Kol to własna siostra. Nie mając co ze sobą zrobić sięgnęłam po telefon, który zaczął dzwonić. Na ekranie telefonu ujrzałam napis Damon. Bez wahania odebrałam.
- Coś nie tak Damon?
- Tak, Elena nie budzi się. Możesz przyjechać do naszego domu i sprawdzić co z nią jest?
- Już jadę. - Świetnie zaraz okaże, się że ta czarownica coś słyszała albo miała wizję. Dzięki której rzuciła coś na Elenę. Cały czas walczyłam ze swoimi myślami, aż znalazłam się po ich domem. Wiedziałam, że nie muszę pukać, więc po prostu weszłam słysząc tylko rozmowę Damon'a i Stefana.
- Już jestem. - Wchodząc ujrzałam bladą Elenę leżącą na łóżku.
- O mój boże. Elena piła verbenę?
- Nie, ale ma wisiorek w którym ukryłem verbenę.
- Teraz pomoże jej tylko ta verebena z wisiorka. Prawdopodobnie była ona użyta w zaklęciu. Musimy ją spalić oraz oddać cześć całemu amuletowi. Który z was jest gotowy nieść tą verbenę w dłoniach oraz ją spalić?
- Stefan chce.
- Zrobię, to dla niej. Jesteś pewna, że to zadziała?
- Nie do końca, ale jeśli nie spróbujemy to może być wasze ostatnie spotkanie. Pomoże ci fakt, że ona wszystko słyszy, czuje o raz rozumie. Właśnie teraz przypomina sobie co stało, się z nią. Jeśli zrobisz to, może nawet podczas składania ofiary może, się obudzić. - Widząc płaczącego Stefana serce mi krwawiło. Widać, że zależy mu na Elenie. Co mnie dziwi, a zarazem pociesza. Zaklęcie widać, że zostało konkretnie rzucone na Elenę. Tylko dlaczego mimo to spędza z nim czas? Po takim zaklęciu jakie ktoś rzucił na nią powinna go olewać. Widziałam Stefana wychodzącego z pokoju, ręce mu się paliły. Ledwie szedł, dłonie mu, się trzęsły. Ten widok był okropny. Gdy Damon wraz z, ze Stefanem opuścili pokój. Elena zaczęła wstawać lecz nagle zaczęła coś mówić. Chciałam sprawdzić czy nic jej nie jest, ale nagle rzuciła, się na mnie przyciskając mnie do ściany jednocześnie wsadzając mi do ust jakąś szmatę.
- Nie ładnie czarownico. Szkoda, że nie zorientowałaś, się że nie jestem Eleną, lecz Katherine. Jak mogłaś uśpić swoją przyjaciółkę? Teraz ty poczujesz jak to jest leżeć bez ruchu całe pięć godzin! - Zaczęłam, się ruszać lecz im bardziej moje ruchy były szybsze. Tym mocniej trzymała mnie Katherin'a. Gdy zobaczyłam w jej oczach chęć zemsty. Powiedziała tylko.
- Dobranoc. - Po tych słowach leżałam pod ścianą ze skręconym karkiem. Jedyne co mogło mnie uratować to zaklęcie Rose, albo Daviny.
Oczami Damon'a
Razem ze Stefanem zrobiliśmy wszystko co kazała Olivia. Nie czekając, zaczęliśmy iść szybkim krokiem w stronę sypialni w której leżała Elena. Stefan był szybszy. Gdy go dogoniłem zobaczyłem, że stoi w bez ruchu. Podbiegłem by zobaczyć co się stało, dzięki czemu nie mogłem sam nic zrobić.
Oczami Caroline
Było późno, nawet zbyt późno na spacery. W końcu godzina 23:30 to godzina późna. Lecz teraz cieszę, się że wyszłam na spacer. Chociaż po to by chodzić ulicami. Co mogę myśleć, o samej sobie. Chciałam zabić Matt'a. Własnego chłopaka, ale może to dobrze, że nie jesteśmy razem. Ten związek nie miałby przyszłości. Idąc tak sobie po ulicy z butelką wina. Pewnie wyglądam jak alkoholiczka. Tak córka policjantki została alkoholiczką. Nagle coś czarnego przebiegło przede mną. Nie powiem, strach grał główną rolę w mojej głowie. Może to był kot. Lecz nie zaszkodzi sprawdzić.
- Halo, ktoś tu jest? - znowu coś mi przeleciało przed oczami. Dobra walić to. Zaczęłam iść w kierunku domu. Lecz coś złapało mnie. pomyślałam sobie, że w końcu jestem wampirzycą to nie dam sobą rządzić. Wyłączyłam strach w głowie. Zaczęłam walczyć. Mój przeciwnik był silny. Nagle mnie złapał i wyszeptał do ucha
"z hybrydą nie wygrasz kochanie".
Hej więc wracam do Was z takim postem jest on dłuższy. Jeśli sądzicie, że powinien być dłuższy napiszcie mi o tym w komentarzu. W zakładce z bohaterami była Caroline wraz z Niklaus'em tak więc, już są. Mam nadzieję, że post był fajny. Napiszcie mi w komentarzach czy wykryliście jakieć błędy :)
Masina Unhappyinlove